sobota, 28 listopada 2015

Reden Świętochłowice, Banany na rauszu

"W dzisiejszej podróży zawitamy do krainy, w której rosną bananowce, dające przepyszne owoce. Miejscowa ludność zwykła je wędzić, żeby przedłużyć ich trwałość i nadać im charakterystyczny aromat. Mieszkańcy warzą też z nich piwo, które udało mi się dostać."

Tak pewnie brzmiałby opis Bananów na rauszu, gdyby uwarzył je browar Kormoran. Jednak jest to wyrób świętochłowickiego Redena, o którym słyszałem bardzo dobre opinie. 

Reden, zachwycony sukcesem Polskiej pszenicy, czyli Weissbiera na płynnych polskich drożdżach z Fermentum Mobile, postanowił dodać do receptury słód wędzony. Wynikiem tego jest piwo w stylu nazywanym Rauchweizen, za którego wzór uznawany jest egzemplarz ze Schlenkerli.

Jest to też kolejne piwo z listy najlepszych polskich piw wg ratebeera, obecnie na 41. miejscu w całej kategorii Smoked.

Reden Świętochłowice, Banany na rauszu
Weissbier (Smoked)
Ekstrakt 12%
4.6% alk.
Termin do 21.01.2016
7.10zł - 0.5l

Skład:
- słody
   - pszeniczny
   - karmelowy
   - jęczmienny wędzony
- chmiele
   - Columbus
   - Saaz
- drożdże FM-41

Aromat: Ogniskowa wędzonka i goździki. W szkle pojawiają się również słodkie banany.
Barwa: Jasny bursztyn. Prawie klarowne.
Piana: Drobna, bardzo ładna pomimo niezbyt dużej obfitości.
Smak: Przyjemne, bananowe i goździkowe nuty weizena z lekkim muśnięciem wędzonką w tle. Wyróżnia się również delikatny smak i goryczka chmielowa. Wysycenie raczej wysokie, takie jakie powinno być w weizenie.

Podsumowanie: Przyjemny, lekko podwędzany weizen z zaznaczonym charakterem chmielu. Nie nazwałbym go odkryciem roku, ale warto je spróbować. 

piątek, 27 listopada 2015

Reden Świętochłowice, MILCoffeeL

Milk stout to chyba mój ulubiony gatunek piwa. Gładkie, przyjemne, lekko słodkie - bardzo do mnie przemawia. Powiedziałbym nawet, że wolę Milk Stouty od American IPA. Taki już ze mnie wybredny konsument.

Z Redena piłem kiedyś Milkołaka, czyli typowy Milk Stout - piwo jak najbardziej na plus. MILCoffeeL jest Milk Stoutem z kawą, co można wyczytać już z jego nazwy. Jest to jedno z najlepiej ocenianych piw ze Świętochłowic - 47. miejsce na ratebeerze w kategorii Sweet Stout, średnia ocena na browar.bizie powyżej 4.

Według opisu na etykiecie, kawa w tym piwie to Arabica, palona w rzemieślniczej palarni kawy w Katowicach. 

Reden Świętochłowice, MILCoffeeL
Sweet Stout (Coffee Milk Stout)
Ekstrakt 16%
5.0% alk.
32 IBU
8.20zł - 0.5l
Termin do 16.01.2016

Skład:
- słody
   - pale ale
   - pszeniczny
   - karmelowy
   - palony
- chmiele
   - Marynka
   - Lubelski
- płatki jęczmienne
- laktoza
- kawa Arabica
- drożdże


Aromat: Kawa zbożowa. Jakaś tam paloność się gdzieś pałęta i z laktozą tworzy złudzenie czekolady mlecznej, ale mało intensywny.
Barwa: Ciemnobrązowe, dość mętne.
Piana: Beżowa, obfita. Na tyle obfita, że mam wrażenie, że piwo jest przegazowane. Jak nalewałem po ściance to po prostu czapa, ale w konsystencji raczej jak piana z soli do kąpieli.
Smak: Przyjemna kawa z lekką nutką czekolady. Niestety, nasycenie jest tak wysokie, że przeszkadza w piciu. Szczypie w język i powoduje zapchanie żołądka. Jak mocno gazowana woda.

Podsumowanie: Samo piwo może i mogłoby być niezłe, bo pachnie przyjemnie, ale zbyt duże nagazowanie praktycznie uniemożliwia poczucie czegokolwiek.

wtorek, 24 listopada 2015

Kormoran, PLON Niebieski

Całkiem niedawno degustowałem PLON-a Zielonego, smaczne IPA z niespodziewanym smakiem arbuza, dziś przyszedł czas na wersję Niebieską. Jest to lager na suchych szyszkach Marynki i Sybilli z własnego chmielnika browaru Kormoran. 

Piwo zbiera świetne wręcz oceny, ze średnią oceną powyżej 4/5 na browar.bizie i 20. miejscem na ratebeerze w kategorii Imperial Pils/Strong Pale Lager.

O samej serii PLON pisałem już trochę w poprzednim poście z Kormorana, nie ma więc sensu dublować informacji.

Kormoran, PLON Niebieski
International Pale Lager (Imperial)
Ekstrakt 16%
6.2% alk.
50 IBU
Termin do 19.01.2016 (Warka A20)
7.35zł - 0.5l

Aromat: Dużo przyjemnych nut chmielowych, głównie przejawiających się egzotycznymi owocami, cytrusy, lekka landrynka. Milutko.
Barwa: Herbaciane, klarowne.
Piana: Brudna biel, bardzo drobna, umiarkowanie obfita, dobra trwałość. Zaczątki lacingu.
Smak: Słodowy, jasny chleb, ciasto. Chmiel bardziej ukryty, lekko owocowy. Tu również landrynka. Goryczka niska do średniej, raczej krótka. Trochę puste, jak to lager.

Podsumowanie: Niezła interpretacja lagera, choć w tej kategorii z Kormorana wolę Warmińskie Rewolucje. A z PLON-ów wybieram Zielonego. 

piątek, 20 listopada 2015

Brok, Brok Extra Stout

Van Pur swoją serią Cechowe z pewnością zwrócił na siebie uwagę. Co prawda Pszeniczne i Stout było raczej słabe, ale Brown Ale i IPA prezentowały zadziwiająco wysoki poziom jak na swoją cenę. Tym razem, koncern postanowił kolejny już browar zaprzęgnąć do swojego quasi-craftowego powozu. 

W Broku uwarzono na razie cztery piwa: Extra Stout (ciemny lager z płatkami owsianymi, żytem, anyżem i lukrecją), Brown Ale (chmielone Cascade'em, Chinookiem, Marynką i Lubelskim), IPA (chmielone Marynką, Cascade'em, Amarillo, Centennialem oraz Willamette'em) oraz Gluten Free. Swoją drogą, coraz więcej browarów w Polsce warzy piwa bezglutenowe.

Seria Broka kojarzy się z Cechowym, podobny jest skład piw, jednak uwarzono je w innych browarach (Cechowe w Rakszawie, a Brok w Koszalinie).

Mam nadzieję, że Extra Stout nie jest klonem Cechowe Stout, ponieważ było to moim zdaniem najgorsze piwo z serii.

Brok, Brok Extra Stout
International Dark Lager (Rye Oatmeal)
15.1% ekstraktu
6.5% alk.
Termin do 13.09.2016
2.50zł - 0.33l

Aromat: Głównie anyż, trochę kawy i kwaśności z ciemnych słodów. Po czasie pojawia niezbyt przyjemny karmel.
Barwa: Ciemnobrązowe.
Piana: Jasnobeżowa, drobna, niska, delikatny lacing.
Smak: Kawa, lekka czekolada, karmel. Palona goryczka na średnioniskim poziomie. W tle lekki anyż.

Podsumowanie: Bez szału, ale źle też nie jest. Taki sobie ciemny lagerek, trochę pusty, ewentualnie do wypicia przy grillu. Od Cechowego Stout chyba trochę lepsze, ale niewiele.

środa, 18 listopada 2015

Kormoran, PLON Zielony

Osobiście uważam, że Kormoran jest najlepszym browarem regionalnym w kraju. Powtarzam: regionalnym, nie rzemieślniczym. 

Praktycznie każde piwo, nawet zwykły jasny lager w wykonaniu Kormorana jest co najmniej poprawne, a seria Podróże Kormorana to istny majstersztyk. Browar regularnie zwiększa swoją ofertę (choćby ostatnie ogłoszenie porteru z wędzoną śliwką), co też zasługuje na pochwałę. Wreszcie, etykiety są ładne, miłe dla oka, bardzo pasują do browaru.

W 2011 Kormoran założył własną plantację chmielu, a pierwsze owoce tego przedsięwzięcia mieliśmy okazję spróbować już dwa lata później w serii PLON. W założeniu ma ona pokazywać zalety polskiego chmielu, wyciskając z niego, co tylko się da. 

Do tej pory powstały cztery PLON-y, co roku powtarzane przez browar: Brązowy (IPA Single Hop Sybilla, na suchych szyszkach), Czerwony (IPA Single Hop Marynka, również na suchych), Niebieski (Lager na suchej Marynce i Sybilli) oraz pity dzisiaj przeze mnie PLON Zielony, czyli IPA Single Hop Sybilla, ale na mokrych szyszkach. Był on pięciokrotnie chmielony (podczas zacierania, 2 dawki do kotła, w whirlpoolu i na zimno).

PLON-y zostały dobrze przyjęte przez piwną społeczność, a najwyższe oceny zdobywa odmiana Niebieska i Zielona. Mam więc je zamiar wypróbować. (na Czerwonego i Brązowego może też kiedyś przyjdzie pora, ale mam w kolejce inne piwa).


Kormoran, PLON Zielony

American IPA (Wet Single Hop Sybilla)
Ekstrakt 16%
6.2% alk.
50 IBU
Termin do 11.01.2016 (Warka A12)
7.40zł - 0.5l

Aromat: Mocny, ziołowo-cytrusowy profil chmielowy z nutą słodyczy i miodowego utlenienia. Przyjemny.
Barwa: Herbaciane, klarowne.
Piana: Biała, drobna, niespecjalnie obfita, ale ładnie krążkuje.
Smak: Arbuz. Normalnie smak arbuza. Jeśli takie nuty daje Sybilla, to chyba stanę się jej fanem. Goryczka średnia do średnio-wysokiej, piwo jest półwytrawne. Ale naprawdę w szoku jestem pod względem tego chmielu. Super.
Podsumowanie: Myślałem, że będzie to niezłe piwo z polskim chmielem, a mam dobre IPA (wiele piłem gorszych) ze smakami, których się kompletnie nie spodziewałem. Bardzo polecam.

wtorek, 17 listopada 2015

Widawa, Wściekły Borsuk

Piwa z browaru Widawa stosunkowo trudno dostać w sklepie, ale te uwarzone z Tomkiem Kopyrą to po prostu białe kruki. Dlatego, gdy podczas swojej ostatniej wizyty we wrocławskiej Piwnicy zobaczyłem ostatnie kilka butelek uwarzonych według receptury znanego blogera, nie zawahałem się sięgnąć po jedną z nich.

Podstawowa wersja Borsuka była zdecydowanym hitem, o czym świadczą wysokie oceny na ratebeerze czy browar.biz. Nie piłem jej, jednak wędzony porter brzmi bardzo zachęcająco.

Ale tym razem duet Kopyra - Frączyk postanowił pojechać jeszcze bardziej po bandzie, dodając do składu Borsuka słodu peated, czyli słodu wędzonego dymem torfowym. Słód ten, zwany również słodem whisky (używa się go bowiem do produkcji tego destylatu), może wnieść do piwa nuty asfaltu, grafitu, spalonych przewodów, popiołu, ogólnie hardcore. Kultowym przykładem wykorzystania słodu peated jest Smoky Joe z AleBrowaru. 

Smoky był jednym z piw, które najtrudniej mi się piło w całym moim craftowym życiu. Nuty od słodu whisky wydawały mi się nieprzyjemne, trudne do przełknięcia. Jednak dobrnąłem do końca i kilka ostatnich łyków nawet mi smakowało.


Widawa, Wściekły Borsuk
English Porter (Peated)
Ekstrakt 12.5%
5.0% alk.
Termin do 30.11.2015
7.50zł - 0.33l

Aromat: Bardzo intensywna, szynkowa wędzonka. W tle jakieś takie ciemne aromaty, ale ciężko mi powiedzieć, czy to subtelne nuty whisky, czy odzywają się ciemne słody. No ale ataku kabli i asfaltu nie ma. 
Barwa: Ciemny brąz, ale jeszcze nie czarne.
Piana: Jasny beż, drobna, dość niska, ładnie zdobi szkło.
Smak: Tu z kolei więcej nut peated. Jakbym miał podzielić procentowo, to dałbym 60% peated i 40% klasycznej wędzonki. Asfalt i grafit są na wysokim poziomie, przez co jest to raczej piwo wyłącznie dla fanów tego typu smaków. W tle, bardzo daleko owocowy posmak chmielu. Takie muśnięcie.

Podsumowanie: Nuty słodu wędzonego torfem ukrywają się w aromacie, żeby w smaku zaatakować nas ze zdwojoną siłą. Nie oszukujmy się, Wściekły Borsuk nie jest dla każdego. Mimo tego jestem pewien, że znajdzie swoich fanów i wypełni kolejną niszę na rynku.

niedziela, 15 listopada 2015

Wrocławski Szlak Piwny, dzień 2. Academus, Marynka, Lamus.

Bez zbędnego pitolenia zabieram się do relacji z drugiego dnia Wrocławskiego Szlaku Piwnego.

Tak więc, na mojej karcie zostały trzy puste miejsca. Wypadałoby je zaliczyć. 

Gdy na placu Solnym czekałem na kumpla z liceum, z którym postanowiłem wspólnie wyruszyć na wędrówkę po wrocławskich multitapach, stwierdziłem, że najbliżej nam będzie do Academusa. Do tej pory byłem tam tylko raz, na poprzedniej edycji WSP i było... tak sobie. Niby parę piw na kranach jest, ale polskiego craftu raczej tam ze świecą szukać. No ale ok, jest na liście, idziemy.


Swoją premierę miał tam Kapral Wojtek - Oatmeal Stout z browaru Probus, nawiązujący nazwą do niedźwiedzia służącego w armii generała Andersa podczas II wojny światowej. Tak jak się spodziewałem, z miejscem było słabo, a dokładniej to w ogóle nie było gdzie usiąść. Musieliśmy więc stać pod ścianą. Przynajmniej było się o co oprzeć.


Piwo przedstawiało się już lepiej, w aromacie głównie palony jęczmień i orzechy, w smaku suszone owoce, wanilia, dużo ciemnych nut. Świetnie ułożone, gładkie, pełne, bardzo dobry przedstawiciel stylu.

Z racji, że szliśmy z północy na południe, następnym przystankiem musiała być Marynka. Tam z kolei debiutował Pielgrzym, czyli Dubbel z wrocławskiej Profesji.


Było miejsce? Nie. Przynajmniej w środku. No nic, niecałe dziesięć stopni, trzeba iść na ogródek. Pierwszy raz w życiu piłem piwo w czapce.

Aparacie, kiedy nauczysz się, że bordowy i brązowy to dwa różne kolory?

Najpierw zaznaczę, że był to chyba najlepiej ułożony i najbardziej pijalny dubbel, którego pamiętam. Oczywiście pełno bananów, jak to w Belgii, ale w smaku czułem również amerykańskie chmiele (chociaż mogły to być również estry, nie wiem jak było chmielone). Nie wiem, ile Profesja leżakowała Pielgrzyma, ale zdecydowanie za efekt należy im się szacun.

Ostatnia knajpa na dziś to Lamus, znajdujący się pod nasypem kolejowym, w okolicach Capitolu. Miałem tam dzisiaj okazję spróbować pierwszego swojego piwa z nowego browaru Roch, który rozpoczął działalność w sierpniu tego roku.


Na WSP3 uwarzyli oni Session IPA o nazwie Welara. Ciekawą rzeczą jest to, że browar Roch wszystkie swoje piwa nazywa rasami koni. Welara to najwyraźniej krzyżówka konia rasy arabskiej i kuca walijskiego. Dobrze wiedzieć.


Co do piwa, to jest świetnym zwieńczeniem dzisiejszego pub crawlu. Bardzo smaczne, z mocnym aromatem i smakiem amerykańskich chmieli (głównie nuty owoców tropikalnych). Goryczka średnia, jednak wciąż jest to bardziej IPA niż APA. Przyjemne.

Jeśli miałbym podsumować te dwa dni, to na pewno zaskakująca jest duża liczba uczestników tej edycji Wrocławskiego Szlaku Piwnego. Piwa udane, dobrym pomysłem było wypuszczenie po jednej premierze w każdym z pubów. Dystrybucja była dobra, bo dzisiaj po 22 wszystkie piwa były jeszcze dostępne. No i dostałem przypinkę za oddanie wypełnionej karty. 

piątek, 13 listopada 2015

Wrocławski Szlak Piwny 2015, dzień 1. Kontynuacja, ZUP, Szynkarnia.

Dawno nie byłem na żadnej piwnej imprezie. Było Beer Geek Madness 3, był Warszawski Festiwal Piwa i inne wydarzenia, ale jakimś trafem nie było mnie na nich. Dzisiaj pustka piwnych festiwali dobiegła końca.

Mieszkam (a właściwie studiuję) we Wrocławiu, toteż zdecydowanie częściej odwiedzam lokale i święta piwne odbywające się w stolicy Dolnego Śląska. Trzecia edycja Wrocławskiego Szlaku Piwnego była więc idealną okazją na zakończenie posuchy w moim kalendarzu. 

Brałem udział również w zeszłorocznej edycji WSP, którą bardzo sobie chwalę, głównie ze względu na ciekawe spotkania z piwowarami, nawiązane znajomości i przyjemną atmosferę. Plusem było też zdecydowanie to, że zaliczyłem wszystkie sześć multitapów i dodatkowo zostałem wylosowany jako zwycięzca w konkursie z nagrodami.

Tak więc, ubrany w koszulkę z WSP2 i nie mogący się doczekać spróbowania wszystkich sześciu premier, ruszyłem na piwną ścieżkę po wrocławskich knajpkach.

Najpierw zawitałem do Kontynuacji. Odruchowo. Jest to ogólnie pierwsze miejsce we Wrocławiu, o którym myślę, kiedy chcę się napić dobrego piwa.


Swoją premierę miało tam SALAMANDER Black IPA z Browaru Stu Mostów. Jak to zwykle robię, wziąłem małe i ruszyłem w drogę w poszukiwaniu wolnego siedziska. Uwierzcie, nie było łatwo. Jedyne puste miejsce znalazłem na dole, niedaleko dolnego baru. Dobra, siedzę. Wypadałoby wziąć się za piwo.

Piwo w rzeczywistości było czarne, albo przynajmniej takie się wydawało.

Na pierwszy rzut nosa (bo przecież nie oka) nuty tytoniowe, chociaż nie jestem pewien, czy to chmiel w piwie dawał takie aromaty, czy moi sąsiedzi. Później, jak piwo się ogrzało, wyczułem owoce tropikalne i palony jęczmień, oba na niskim poziomie. Pierwszy łyk i... całkiem wysoka goryczka, niestety dość łodygowa, zalegająca, taka nieprzyjemna jakaś. Jednak co by nie mówić, założenie Black IPA zostało spełnione: gdybym pił je z zamkniętymi oczami, nie domyśliłbym się, że jest czarne. Plus.

Ok, szybka regulacja poziomu płynów w organizmie i dalej, na szlak!

Jako drugi moją ofiarą padł Zakład Usług Piwnych, gdzie dzisiejszym specjałem było Session Brown IPA z Nepomucena. Dodatkowym twistem było użycie polskiego nowofalowego chmielu Iunga. 


Małe, proszę - rzekłem do barmanki i wyciągnąłem kartę. Znowu chwilę zajęło mi znalezienie miejsca, na szczęście w ZUPie było trochę luźniej niż w Kontynuacji. 

Zanotować: aparat przekłamuje barwy, gdy zdjęcia są robione z lampą błyskową.

Kurtka powieszona na krześle, a co tam ciekawego w szkle? Dużo przyjemnych rzeczy. Z pierwszym niuchem dopadł mnie tak intensywny aromat orzechów, że poczułem się, jakby ktoś piekł struclę drożdżową na Święta. Pomimo tego, że z barwy piwo jest bardziej red niż brown, to królują tu brązowe aromaty i smaki. Poza orzechami mamy tu czekoladę, jakby migdały, świetne to jest. Wydaje mi się, że w aromacie jest lekki DMS, ale nie zabijajmy tej pięknej chwili. Chmiel raczej ukryty, nie czuję jakichś specjalnych nut z tej Iungi. Bardziej brown niż IPA i w sumie tak chyba nawet jest lepiej.

Gdzie by to teraz? A, Szynkarnia, niech będzie. Postanowione.

Jakby się ktoś pogubił, to jest trochę takich znaków na drogach prowadzących do knajpek Wrocławskiego Szlaku Piwnego. Miły detal.

Pewnie nie zdziwicie się, że w Szynkarni też było słabo z miejscem. Ale i tym razem, zapewne zrządzeniem losu, znalazłem pojedyncze wolne siedzenie, gdzie przycupnąłem z małym piwem z Widawy.


Ogólnie, piwa z Widawy nie są specjalnie częstym zjawiskiem na polskim rynku. Czy to w multitapach, czy to w specjalistycznych sklepach, schodzą zwykle jak ciepłe bułeczki. Tym razem, Wojtek Frączyk przygotował również Brown IPA, tylko tym razem nie Session. 


No i to IPA faktycznie było brown. Przynajmniej z koloru. Było też mocno mętne, prawie jak weizen albo roggenbier. No i zarówno w smaku, jak i w aromacie, nacisk był tym razem położony bardziej na część IPA niż na brown. Orzechów było co prawda trochę, ale głównie piwo skupiło się na pokazaniu potencjału amerykańskiego chmielu w postaci mango. Co też było ciekawe.

Jakieś podsumowanie pierwszego dnia? Dużo ludzi, ciemne piwa. Najlepsze? Chyba jednak postawiłbym na Nepomucena, bo najbardziej mnie zaskoczył z dzisiejszych premier. 


Tak, jutro dokończę kartę. Może znowu coś wygram (to by dopiero było). Tylko tym razem pójdę ze wsparciem.

środa, 11 listopada 2015

Kormoran, Porter Warmiński

Każdy obchodzi Święto Niepodległości tak, jak lubi. Jedni chodzą na pokojowe marsze, inni na te mniej pokojowe, jeszcze inni idą do kościoła, aby pomodlić się za Polskę. Ja piję zdrowie Ojczyzny dobrym piwem. Polskim piwem. Porterem, zwanym również piwowarskim skarbem Polski.

Mam kilkanaście butelek odłożonych na specjalne okazje, są to głównie mocniejsze egzemplarze - RIS-y, portery, piwa belgijskie, które nabierają szlachetnego charakteru, czekając na swoją kolej. Dzisiaj padło na Porter Warmiński z Kormorana, który według ratebeera jest trzecim najlepszym porterem bałtyckim w Polsce (po Imperatorze Bałtyckim z Pinty i Komes Porter z Fortuny) i dwudziestym czwartym na świecie. Myślę, że słuszny wybór. 

Ten sam Porter zdobył złoty medal na prestiżowym konkursie European Beer Star 2012 w kategorii Baltic Porter. Kormoran planuje również w najbliższym czasie uwarzyć i wypuścić imperialny porter z Suską Sechlońską (wędzoną śliwką) pod nazwą Imperium Prunum.

Kormoran, Porter Warmiński
Baltic Porter
Ekstrakt 21%
9.0% alk.
Termin do 20.02.2016 (Warka A26)
7.70 zł - 0.5l

Aromat: Czekolada, kawa, wanilia, rodzynki, początki nut sosu sojowego. Wow, chyba najlepiej pachnący porter, którego pamiętam.
Barwa: Bardzo ciemny brąz, prawie czerń.
Piana: Beżowa, drobna, niespecjalnie trwała, ale ładnie utrzymuje się na ściankach.
Smak: O matko, eliksir. Gładki, dobrze ułożony, kawowy, czekoladowy, pełny. Wyczuwalne również nuty zbożowe i likierowe. Teoretycznie mógłby poleżeć jeszcze z pół roku, ale już teraz (5 miesięcy po zakupie) jest świetny. 

Podsumowanie: Porter Warmiński jest jednym z najlepszych piw w moim blogerskim (i przed-blogerskim) życiu. Z porterów smakował mi lepiej niż Imperator Bałtycki, ponieważ tamten duży nacisk kładł na chmiel, a tu mamy koncert ciemnych słodów. Duże piwo na duże okazje.

wtorek, 10 listopada 2015

Profesja, Cyrulik

Polskie browary, widząc przesycenie rodzimego rynku amerykańskim chmielem, szukają coraz to bardziej odjechanych i nietypowych stylów. Na popularności zyskują piwa kwaśne i wędzone, jednak część wspólna tych dwóch obszarów pozostaje wciąż mało znana.

Ostatnio swoich sił w Lichtenhainerze spróbował wrocławski browar Profesja i, według opinii wielu, podołał wyzwaniu. Cyrulik został uznany za najlepszą premierę Beer Geek Madness 3 i zdobył tytuł Beer Geek Choice. 

Profesja co prawda opisuje Cyrulika jako Smoked Berliner Weisse, ale praktycznie w samym piwie nie powinno być różnicy. Debata doprawdy akademicka, jak ta o różnicę pomiędzy Black IPA a Cascadian Dark Ale.

BJCP w opisie Lichtenhainera porównuje go do wędzonego Gose (bez soli i kolendry) czy do Grodziskiego z lekką, szlachetną kwaśnością Gose. Możemy się więc spodziewać raczej zbalansowanego kwasku, pochodzącego od bakterii kwasu mlekowego (Lactobacillus), a nie agresywnego ataku drożdży rodzaju Brettanomyces. Pomimo swojego wyszukanego, skomplikowanego smaku, piwo powinno jednak przede wszystkim orzeźwiać.

Lichtenhainer powstał w mieście Lichtenhain, w południowej Turyngii (Lichtenhainer to w dosłownym tłumaczniu lichtenhaińskie) i szczyty popularności zdobywał na przełomie XVIII i XIX wieku. Niezbyt wiele informacji udało mi się znaleźć na jego temat, zapewne dlatego, że wciąż na świecie jest to styl rzadko spotykany.

Jako miłośnik mocnych doznań sensorycznych, nie mogę się doczekać, kiedy wezmę pierwszy łyk tego iście osobliwego trunku.

Profesja, Cyrulik

Lichtenhainer
Ekstrakt 9.4%
3.6% alk.
7 IBU
Termin do 3.03.2016
8.00zł - 0.5l

Skład:
- słody
   - jęczmienny wędzony
   - pszeniczny
- chmiele
   - Perle
   - Hallertau Tradition
- drożdże German Wheat
- bakterie
   - lactobacillus brevis
   - lactococcus lactis
   - lactobacillus plantarum
   - lactobacillus delbrueckii

Aromat: Przyjemna, ogniskowa wędzonka, kwaśne nuty czerwonego wina. Aromat nie jest gryzący, raczej lekko przypomina, z czym mamy do czynienia. Lekka siarka, kojarząca się z wodą ze źródeł leczniczych.
Barwa: Złote, lekko opalizujące. 
Piana: Dość obfita, ale praktycznie od razu znika. Mam mieszane uczucia.
Smak: Bardzo dobry bilans orzeźwiającej kwaskowości z kunsztowną wędzonką. Gdzieś w tle przewijają mi się też nuty karmelowe, diacetyl to raczej nie jest, ogólnie przyjemny jest ten karmel - dodaje pełni. Poza tym kompletnie się nie czuje, że to piwo to dziewiątka. Jakbym miał strzelać w ciemno, to pewnie kierowałbym się gdzieś w okolice 13-14 Blg.

Podsumowanie: Tak jak się spodziewałem - wędzonka do kwaskowości pasuje równie dobrze co chilli do czekolady czy cynamon do powideł śliwkowych. Ciężko mi się odnieść do wzorca stylu, bo jest to mój pierwszy Lichtenhainer, ale na pewno będę go wspominał pozytywnie.

środa, 4 listopada 2015

Jan Olbracht Rzemieślniczy [Piwoteka], Lodzermensch

Zawsze, kiedy recenzuję piwo w stylu, którego nie miałem jeszcze okazji próbować, staram się czegoś się o nim dowiedzieć. Poznać jego historię, przeczytać opis klasyfikacji BJCP, zajrzeć na stronę browaru. Jednak w tym przypadku moje umiejętności przeszukiwania internetu zawiodły.

Z chociebuskim (Cottbuser) jest jak z czeskim filmem. Nikt nic nie wie. Jedyne dostępne informacje pochodzą z etykiety samego piwa. Jest to rzekomo ofiara Reinheitsgebot (...) lekkie, jasne i kwaśne piwo z dodatkiem owsa, cukru i miodu. Jednak pomimo zawartości miodu i cukru, dużej słodkości w Lodzermenschu nie uświadczymy. 

Jako fan kwachów, ale również miłośnik odkrywania pradawnych receptur, jaram się tym piwem od czasu BGM3, na którym mnie nie było. A to zostało uwarzone właśnie na tę imprezę. 


Jan Olbracht Rzemieślniczy [Piwoteka], Lodzermensch

Wild Specialty Beer
Ekstrakt 12.5%
5% alk.
13 IBU
8.55zł - 0.5l
Termin do 30.01.2016

Skład:
- słody
   - pilzneński
   - pszeniczny
- chmiele
   - Lubelski
- drożdże US-05
- płatki owsiane
- cukier
- miód

Aromat: Słodowy, chlebowy, z lekką nutą kwaśności i miodu. Początek zachęcający.

Barwa: Jasnozłote, opalizujące. Musujące.

Piana: Średnio obfita, drobna, biała. Krótka, jak na szampanie.
Smak: Bardzo ciekawy. Połączenie średniej kwasowości, nut chlebowych i miodu (bardziej w stronę gryczanego, niezbyt słodkiego). Wysycenie jest wysokie, co bardzo zwiększa pijalność. Wszystko jest tu wyważone, jeśli można tak w ogóle powiedzieć o słodko-kwaśnym piwie.

Podsumowanie: Eksperyment z odtworzeniem kolejnej zapomnianej receptury jak najbardziej udany. Kolejny styl na piwnej mapie Polski znowu udowadnia, że piwowarstwo rzemieślnicze to nie tylko sypanie szuflą amerykańskiego chmielu, a coś więcej. 

Chociebuskie może być również dobrym pomysłem na rozpoczęcie przygody z kwachami, ponieważ kwaśność jest tu na tyle zbalansowana, że nie zniechęca, a nawet nakłania do próbowania coraz to bardziej ekstremalnych egzemplarzy. Tak jak APA i American Wheat pokazują amerykański chmiel i pozwalają osiągnąć wyższe stopnie wtajemniczenia, tak tu mamy piwo pomostowe, które rozkocha was w kwaśnych piwach.

niedziela, 1 listopada 2015

Broumov-Olivetin, Opat Sváteční Speciál 17%

Dzisiaj znowu coś czeskiego, tym razem z browaru Broumov dość dobrze oceniany Specjał Świąteczny o stosunkowo wysokim ekstrakcie jak na tamtejsze piwa.

Jest to mocniejsza wersja Czech Amber Lager, czy jak to się mówi u naszych południowych sąsiadów - Polotmave. Tak naprawdę mamy tu do czynienia z adaptacją lagera wiedeńskiego, jednak z mocniejszym chmieleniem i większą słodowością idącą w karmel i skórkę od chleba. Jest to jakaś odmiana od jasnego lagera.

Powinniśmy mieć sporo pełni, ponieważ z siedemnastki mamy tu tylko 6.6% alkoholu. 


Broumov-Olivetin, Opat Sváteční Speciál 17%

Czech Amber Lager
Ekstrakt 17%
6.6% alk.
Termin do 8.11.2015
17Kč (2.70zł) - 0.5l

Aromat: Bardzo delikatne aromaty chlebowego słodu i trochę diacetylu. Pustka, nic się nie dzieje.
Barwa: Jasnobursztynowe, klarowne. Bardzo ładny odcień.
Piana: Biała, obfita, drobna. Na zdjęciu nie widać, bo już trochę opadła.
Smak: Głównie chlebowy słód i związki Maillarda (przypieczona skórka od chleba, spód od ciasta). Chmiel na niskim poziomie, ale wyczuwalny. Piwo jest pełne w smaku, ale pijalne, z lekką nutką alkoholu w posmaku.

Podsumowanie: Rzadko spotyka się w Czechach tak duże piwa. Sváteční Speciál nieźle spełnia swoją rolę pokazania Czechom, że świat nie kończy się na svetlym lezaku. Smaczne piwo, a za taką cenę na pewno warte spróbowania.