Jeśli czytaliście mój wczorajszy wpis, zauważyliście pewnie, że napisałem witbiery, a nie witbier. Liczba mnoga jest tu nieprzypadkowa, dzisiaj drugi witek.
Piwo Hoegaarden (z browaru Hoegaarden, znajdującego się w miejscowości Hoegaarden (!)) to klasyczny witbier. Można by nawet powiedzieć, że archetyp tego stylu. Tak jak dry stout kojarzy się z Guinessem, a rauchbier ze Schlenkerlą, tak pierwsze skojarzenie z witbierem to Hoegaarden.
Odrodzony po wielu latach przez Pierre'a Celisa styl pozostaje typowym przykładem belgijskiego piwa pszenicznego. Jednak, podobnie jak Liberty Ale z Anchor Brewing Company bardziej przypomina obecne APA niż AIPA, tak samo Hoegaarden stracił nieco swego blasku. Dalej jest jednak wart spróbowania, chociażby z szacunku dla historii.
Hoegaarden, Hoegaarden
Witbier
4.9% alk.
Termin do 18.07.2016
4.99 zł - 0.33l
Aromat: Głównie skórka pomarańczowa i kolendra. Pszenica niesłodowana jest bardziej w tle, ale da się ją wyczuć. Do tego przyjemne nuty cytrusowe.
Barwa: Jasnosłomkowe, równomierna opalizująca mętność.
Piana: Biała, obfita, drobna. Taka, jak powinna być.
Smak: Na początku cytrusy, skórka pomarańczowa. W posmaku chmielowa i ziołowa goryczka. Wszystko dobrze zbilansowane. Dość wysokie nasycenie nie gryzie w przełyk, ale dodaje orzeźwienia.
Podsumowanie: Przyjemny witbier, ale piłem lepsze. Tak jak Guinness nie jest najlepszym przedstawicielem stylu, to Hoegaarden jest co najwyżej dobry. Jednak kawałek historii zasługuje na wspomnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz