czwartek, 31 marca 2016

Wąsosz [Perun], Dziedzictwo Marynka

Panie, teraz to tylko te amerykańskie chmiele. Citra, Cascade, no ile już można?!
Jak się okazuje, nie tylko amerykańskie.

Perun postanowił udowodnić, że polski chmiel nadaje się do czegoś więcej niż do produkcji ekstraktów na goryczkę. Nie jest to pierwsza taka próba na rodzimym rynku, wcześniej coś podobnego wypuścił Browar Kormoran w swojej całkiem udanej serii PLON. Jednak tam mogliśmy spróbować tylko dwóch odmian chmielu, a Perun poszedł o krok dalej, używając na przykład zapomnianej odmiany Puławski.

Cała seria Single Hopów na polskich chmielach została nazwana Dziedzictwo, a piwowar Peruna, Adam Czogalla, miał zainspirować się utworem polskiej kapeli folk metalowej Radogost pod tytułem Dziedzictwo właśnie. Na etykietach serii mamy QR Code, który prowadzi do samego utworu [LINK].


Dzisiejszym piwem jest Single Hop na znanym powszechnie chmielu Marynka. Znanym, ale niespecjalnie ciekawym - charakteryzują go ziołowe i trawiaste nuty popularne dla chmieli niemieckich czy czeskich. Mając jednak na uwadze kreatywność i umiejętności polskich rzemieślników, jestem raczej spokojny o jakość piwa.

Wąsosz [Perun], Dziedzictwo Marynka
American Pale Ale
Ekstrakt 13%
5.6% alk.
45 IBU
7.19zł - 0.5l
Termin do 30.04.2016

Pierwszy aromat z butelki przywołuje na myśl dobrego czeskiego pilsa, a ze szkła jest jeszcze przyjemniej. Tu mamy cytrusy (!), może jakiegoś arbuza i dość mocne landrynki, podejrzewam, że z utlenienia. Barwa przyjemnie herbaciana, jednak piwo jest strasznie mętne. Jak się popatrzy na butelkę, to na dnie mamy sporą warstwę osadu, za to minus.

I o ile piwo pachniało nie jak Marynka, to zdecydowanie Marynką smakuje. Pojawiają się klasyczne nuty trawiaste, ziołowe i tytoniowe. Goryczka zdecydowanie za długa, przeszkadza w piciu, sprawia, że piwo staje się ciężkie. Wychodzą też landrynki. Pale Ale powinno być orzeźwiającym piwem na lato, ukazującym wszystkie zalety chmielu. Zgadzam się, że Marynka nie jest łatwym chmielem, jednak kilka rzeczy można tu było zrobić lepiej. [6.5/10]

poniedziałek, 28 marca 2016

Wąsosz, Salvador

Oj, najadłem się przez te Święta przeróżnych wędlin, szynek i innego mięsiwa. Do tej pory mam w ustach posmak wędzonki. Jakie piwo do tego?

Jak już pisałem w recenzji The Alchemista, w Tesco nieopodal pojawiły się crafty. Od jakiegoś czasu wpajam moim rodzicom piwną rewolucję jak tylko mogę. Na początku delikatnie, od porterów, koźlaków pokazywałem im bogactwo piwnego świata. Ostatnio nawet mój ojciec sam zaczął wyszukiwać w sklepach innych piw. I to jest jego nabytek.

Salvador, nazwany na cześć surrealistycznego malarza Salvadora Dali (którego osobiście uwielbiam) to wędzony stout z dodatkiem kawy. Od jakiegoś już czasu zauważam z radością, że Wąsosz wypuszcza naprawdę przyjemne piwa, szczególnie w serii Piwo z Wąsem. Coffee Stout? Jak najbardziej. Wędzonki do tego? Chętnie, gdzie mam podpisać?

Wąsosz, Salvador
Smoked Coffee Stout
Ekstrakt 13%
5% alk.
30 IBU
7zł - 0.5l
Termin do 23.06.2016

Skład:
- słody
   - pilzneński
   - jęczmienny wędzony bukiem
   - żytni czekoladowy
   - Caramunich typ III
   - Carafa Special typ II
 - chmiele
   - Marynka
   - Sybilla
- drożdże Safale US-05
- jęczmień palony
- ziarnista kawa arabska

Jest wędzonka! Taka świeżo wyjęta z wędzarni szynka. Bardzo fajnie komponuje się z nutami czekoladowymi i lekką kawą. Ciekawe, jakby smakowała wędzona czekolada? Salvador, jak to stout, ma niską pianę i jest nisko wysycony. Niską, ale trwałą, ładnie zostawiającą osad na szkle.

W smaku na początku daje o sobie znać kawa. Smaczna, mocna, jak prosto z ekspresu. Jednak wędzonka nie daje sobie w kaszę (w tym wypadku w słód) dmuchać i odpowiada na wyzwanie. Lekko kwaskowe nuty z kawy jeszcze wzmagają odczuwanie nut wędzonych. Jest bardzo ciekawie. Połączenie kawy i wędzonki kojarzy mi się trochę z piwami torfowymi, za którymi przepadam.

Spodziewałem się, że będzie tu atak wędzonki i nie wyczuję kawy, a piwo jest dobrze zbilansowane. Udany eksperyment. (8/10)

niedziela, 20 marca 2016

Gontyniec [Golem], Dybuk

Shalom, bracia! Motywy kultury żydowskiej zostały w polskim piwowarstwie praktycznie pominięte, a szkoda, wszak Żydzi mieszkali w Polsce przez wiele stuleci. Pewien browar kontraktowy postanowił to jednak naprawić.

Jako człowiek o żydowskim nazwisku i żydowskiej mordzie, jak to określili internauci odpowiadający na moje komentarze na YouTube, powinienem być wręcz zobligowany do sprawdzenia wyrobów browaru Golem. I żeby od razu wszystko było jasne, Żydem nie jestem oraz z tego, co wiem, korzeni żydowskich nie mam. Nie żeby mi to miało przeszkadzać, jakby się okazało, że jednak jacyś Żydzi w mojej rodzinie byli. Po prostu piszę, co wiem.

A browar poruszył faktycznie ciekawy temat, bo mamy już w Polsce piwa odnoszące się do motywów słowiańskich, do dawnych zawodów, do historii Łodzi, jednak żydowskich klimatów nikt jeszcze nie poruszył. Sama nazwa browaru również odwołuje się do żydowskich wierzeń. Golem (גולם) był glinianą figurą, którą miał ożywić jeden z rabinów Pragi podczas pogromów Żydów w XVI wieku. Problemem było to, że nie wszystko udało się tak, jak planowano i Golem zaczął zabijać również swoich opiekunów, lecz finalnie udało się go poskromić i odebrać mu życie, zmieniając go na powrót w nieżywą glinianą figurkę.

Zaś tytułowy Dybuk (דיבוק) to w folklorze żydowskim nazwa ducha, błąkającego się po świecie. Nie może on zaznać spoczynku, przez co często próbuje zawładnąć ciałem osoby żyjącej. 

Browar rozpoczął swoją obecność na craftowym rynku w nietypowy sposób. Ich pierwszym piwem nie jest IPA czy APA, a Robust Porter na słodzie żytnim. Blogerzy i recenzenci internetowi zakochali się w Dybuku, który jest obecnie w Top 50 ratebeera w stylu Porter (na miejscu 50., ale jest). A, i etykieta wydaje się możliwa do odklejenia, w przeciwieństwie do większości polskich craftów.

Gontyniec [Golem], Dybuk

American Porter (Rye)
Ekstrakt 16.0%
6.5% alk.
50 IBU
6.05zł - 0.5l
Termin do 04.2016

Skład:
- słody
   - jęczmienny
   - żytni
- chmiel
- drożdże
- łuska kakaowca
- płatki dębowe
- sól

Zaraz po otwarciu z butelki uwolnił się piękny aromat. Nuty kojarzące się z ciemnym chlebem, kawą, a najbardziej to z czekoladowym ciastem. Brownie w płynie. Dybuk pachnie jak jakiś Sweet Stout, kompleksowo i słodko. No, zapowiada się świetnie.

W smaku mamy na pierwszym planie sporą paloność, którą fajnie kontruje słodycz pozostała po stosunkowo płytkim odfermentowaniu piwa. Przeszkadza trochę gryzące w przełyk wysycenie, które powinno być niższe. Pomimo 6.5% Dybuk, przez brak wyczuwalnego alkoholu oraz wysoką goryczkę paloną smakuje trochę jak American Stout. Poza tym wysyceniem, nie ma się do czego przyczepić. Po pewnym czasie, piwo otwiera się jeszcze bardziej i do głosu dochodzi wanilia z płatków dębowych i wraca ciasto czekoladowe, które tak zachwyciło mnie w aromacie.

Mimo że jestem zwolennikiem bardziej porterów bałtyckich, to to piwo muszę docenić. Bardzo dobry start i bardzo dobra interpretacja stylu. [8.5/10]

środa, 16 marca 2016

Żywiec, Żywiec

SKANDAL! ZNANY POLSKI BLOGER PIJE KONCERNOWE ŚCIERWO!

Kiedy prawie trzy lata temu Kopyr zrobił test polskich koncerniaków, w piwnym światku zawrzało. Jak poważny bloger może próbować piwa, z którymi walczy, będąc jedną z twarzy piwnej rewolucji?! Biorąc pod uwagę, że do tej pory film z degustacji uzyskał ponad 250 tysięcy wyświetleń, co czyni go piątym najczęściej oglądanym filmem na kanale Tomka (m.in. przed testem 30-letniego porteru z Żywca czy serii z masakrowaniem reklam), myślę, że wyszło mu to na dobre.

Więc ja postanowiłem zrobić coś podobnego. Dobra, nie do końca postanowiłem, ale jak mam Żywca, no to go przecież nie wyleję. Jak w ogóle wszedłem w jego posiadanie?

Otóż w okolicach października, gdy wracałem z kumplem do domu, zastanawialiśmy się, nad sprawą wyrzucania metalowych puszek do kontenerów na plastikowe pojemniki. On stał za tym, że do każdego pojemnika na plastik takową puszkę można wyrzucić, ja zaś twierdziłem, nie. Założyliśmy się więc o piwo, kto ma rację.

Z racji, że kolega nie siedzi specjalnie w crafcie, na moje pytanie "No ale o jakie piwo?" odpowiedział "Nie wiem, jakieś dobre. Żywiec może?". Nie chcąc kręcić gównoburzy, zgodziłem się na ten zakład. 

Następnie sprawa się skomplikowała, ponieważ uznałem, że wygrał, widziałem bowiem puszki wrzucane do pojemników na plastik. Problem w tym, że on również uznał, że wygrałem. I tak do tej pory nie wiem, kto wygrał, a Żywiec, którego nabyłem, żeby odkupić swoją porażkę, stoi u mnie gdzieś od listopada.

No i dzisiaj, jak to mówią, nadejszła ta wiekopomna chwila, w której zdegustuję Żywca. Postaram się tego dokonać przy użyciu całej mojej sensorycznej wiedzy i doświadczenia. Matko, co ja robię ze swoim życiem?


Żywiec, Żywiec
International Pale Lager
Ekstrakt 12.5%
5.6% alk.
~24 IBU
Termin do 15.03.2016
2.99zł - 0.5l

Piwo ma barwę słomkowożółtą, jest klarowne, tworzy niską, białą pianę o grubych pęcherzach, kojarzącą się bardziej z pianką na napojach typu Trzy Cytryny niż pianą piwną. Aromat to głównie nuty słodowe, pojawia się również miodowe utlenienie i trochę aldehydu octowego. Jednak ogólnie rzecz biorąc, aromat jest na poziomie dość niskim.

W smaku też niewiele się dzieje. Głównie mamy smaki chlebowe pochodzące ze słodu. Piwo jest wysoko odfermentowane, przez co w tle delikatnie majaczy goryczka, po części chmielowa, a po części chyba od alkoholu. Próbując rozłożyć smak na czynniki pierwsze, zidentyfikowałem też coś kojarzącego się po części z landrynkami, a po części z miodem. Wnioskuję, że to utlenienie. 

Przez cały czas picia widzę bąbelki dwutlenku węgla, które wypływają na powierzchnię, prawie jak na szampanie. I faktycznie, piwo jest dość obficie wysycone, powiedziałbym nawet, że zapychające. Przez praktycznie brak smaku i aromatu w piwie czuję się, jakbym miał do czynienia z gazowaną wodą. 

Nie jest to najgorsze piwo w moim życiu, tylko takie... nijakie. Ani nie zaskoczyło mnie na plus, ani na minus. [3.5/10]

sobota, 12 marca 2016

Gryf [Brokreacja], The Alchemist

Piwna rewolucja spowodowała, że nawet w moim dwudziestopięciotysięcznym rodzinnym mieście pojawił się craft. Coraz więcej ludzi, nawet z małych miejscowości dowiaduje się, że dobre piwo to nie tylko takie, które dobre wchodzi. 

Moje serce raduje się, kiedykolwiek widzę piwo rzemieślnicze. A gdy jestem w stanie znaleźć je poza sklepami, poza wielkimi miastami, to po prostu brak mi słów. Cieszę się, że hurtownie dostarczające craft nawiązały współpracę z większymi sieciami handlowymi, przez co zwiększyły znacznie zasięg polskiego piwowarstwa. 

A dzisiejszym piwem będzie The Alchemist z krakowskiej Brokreacji. Sam browar warzy już od ponad pół roku, ale nie miałem okazji jeszcze spróbować jego wytworów. Charakterystycznym elementem ich piw są zdecydowanie ich etykiety, narysowane w komiksowym stylu. 

The Alchemist od dnia premiery za sprawą swojej nazwy budził niemałe kontrowersje. Nazwa może kojarzyć się ze znanym amerykańskim browarem rzemieślniczym, popularnym za sprawą chociażby swojego Imperial IPA o nazwie Heady Topper, które jest obecnie w Top 50 na ratebeerze. O ile mi wiadomo, jak na razie żadnych skandali wizerunkowych ani pozwów jednak nie było.

Gryf [Brokreacja], The Alchemist
American IPA

Ekstrakt 16%
6.4% alk.
85 IBU
Termin do 15.03.2016
5.94zł - 0.5l

Skład:
- słody
   - pale ale
   - wiedeński
   - monachijski typ II
   - pszeniczny
- chmiele
   - Warrior
   - Citra
   - Cascade
   - Mosaic
   - Amarillo
- drożdże US-05

Z butelki bardzo mocny aromat chmielowy, cytrusy, melon i niestety trochę siarki. Głęboki bursztyn w barwie sugeruje, że będzie to IPA ze Wschodniego Wybrzeża o profilu bardziej karmelowym. 

W smaku mocno odznacza się wysoka goryczka, skontrowana słodowością i bardzo smacznym owocowym chmielem. Fakt, że piwo nie jest za świeże działa na jego niekorzyść, ale i tak jest bardzo dobrze. Pomimo wysokiej goryczki piwo jest bardzo pijalne i po prostu smaczne.

Muszę kiedyś spróbować świeższego egzemplarza, choć już ten mogę ocenić zdecydowanie pozytywnie. [8.5/10]

wtorek, 8 marca 2016

Wąsosz [Setka], Madagaskar

Po poznańskiej Setce zostały tylko wspomnienia, a jej tradycję przejął browar. Jak mu idzie?

Browaru Setka jeszcze u siebie nie gościłem, więc krótko o nim. Jest to inicjatywa, która rozpoczęła się w dawnym lokalu Setka w Poznaniu. Warzy w nim między innymi Wojtek Frączyk z Widawy, znany z kooperacji z Tomkiem Kopyrą. 

Piwo to Milk Stout (już ma fory!) z dodatkiem wanilii madagaskarskiej i kardamonu. Ma ono odnosić się do faktu, że Madagaskar planowano przed wojną jako polską kolonię.

Wąsosz [Setka], Madagaskar

Milk Stout
Ekstrakt 15%
4.9% alk.
35 IBU
Warka do 30.04.2016
7.75zł - 0.5l

Skład:
- słody
   - pilzneński
   - monachijski
   - czekoladowy
   - palony
- chmiele
   - Chinook
- drożdże S-04
- laktoza
- wanilia madagaskarska
- kardamon

Pierwszy niuch z butelki to zdecydowana przewaga kardamonu, na myśl przychodzą mi piwa świąteczne. Czuć trochę nut czekolady i jakby wiśni, ale główną rolę gra tu kardamon. Wanilii specjalnie nie czuję. Ze szkła również kardamon, ale też coś na kształt... coli? 

Pora na smak. Skojarzenia z piwem świątecznym nie były tak dalekie od prawdy. Mamy tu kardamon i cienkiego stouta, który smakuje trochę jak cola albo przesłodzona słaba herbata. Nic specjalnego się w tym piwie nie dzieje, mamy do czynienia z rozwodnionym słodkim napojem. Jako fan milk stoutów lubię sporo laktozy, ale to smakuje bardziej jakby ktoś dosypał cukru. Albo rozrobił colę pół na pół z wodą. 

To piwo nie przekonało mnie do siebie, ani aromatem, ani smakiem. Przesłodzone piwo świąteczne. Nieudany eksperyment albo po prostu słabizna. [3.5/10]