sobota, 31 października 2015

Svijany, Svijanská Kněžna 13°

Dobrý den. Nie wiem, czy pamiętacie, ale jakiś czas temu byłem na wycieczce w Czechach, podczas której to nakupowałem sporo tamtejszych wyrobów piwowarskich. Odwiedzając dzisiaj piwnicę, zobaczyłem, że kilku z nich kończy się termin (a jednemu już się skończył), więc warto byłoby je wypić.

Browar Svijany jest jednym z najstarszych browarów w Czechach, został założony już w 1564 roku.

Na dzisiaj dość wysoko oceniane w swojej kategorii piwo Svijanská Kněžna (Svijańska Księżna). Jest to Tmave, albo jak ktoś woli klasyfikację BJCP - Czech Dark Lager. Ze strony browaru mam informację, że było czterokrotnie chmielone.

Piwa w tym stylu są pełnymi, ciemnymi, mocno słodowymi lagerami, a od stoutów odróżnia je praktycznie brak charakteru palonego. Od Dunkela i Schwarzbiera są one pełniejsze i bardziej chmielowe (czy to w goryczce, smaku czy aromacie). 

Svijany, Svijanská Kněžna 13°

Czech Dark Lager
13% ekstraktu
5.2% alk.
26Kč (4.10zł) - 0.5l
Termin do 29.10.2015 (znowu ups...)

Skład:
- słody
   - pilzneński
   - monachijski
   - karmelowy
   - barwiący
- chmiel
   - Żatec (szyszka)
   - nieokreślony (ekstrakt)
- drożdże
- cukier (zapewne do refermentacji)

Aromat: Ciemne słody, sporo nut utlenienia, takich jak suszona śliwka, sos sojowy. Wydaje mi się, że jest lekki DMS. Diacetyl obecny, jak to w czeskich piwach, ale na niskim poziomie jest akceptowalny, bo dodaje złożoności.

Barwa: Ciemnobrązowe z rubinowymi przebłyskami. Klarowne.
Piana: Beżowa, drobna, obfita. Kwintesencja lagera.
Smak: Nuty słodów karmelowych, monachijskich, średnia goryczka chmielowa. Tu również występuje utlenienie w postaci suszonej śliwki. Kawa, czekolada na niskim poziomie, ale wyczuwalne. Niestety, piwo jest trochę wodniste, a dobre Tmave powinno być pełne w smaku.
Podsumowanie: Trochę większej pełni spodziewałem się od tego piwa. Poza tym nie mam zastrzeżeń. Niezłe Tmave.

wtorek, 27 października 2015

Artezan, Pacific Pale Ale

Pacific jest dla Artezana tym, czym Atak Chmielu dla Pinty czy Rowing Jack dla AleBrowaru. Ikoną. Pomimo jego popularności, nie miałem okazji go spróbować. Znaczy się, w sumie piłem Smoked Pacifica, ale z podstawową wersją to będzie mój pierwszy raz.

Jest to rzekomo jeden z najlepszych na świecie (25. miejsce w dniu publikacji tego posta) przykładów stylu American Pale Ale. APA chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, bo prawie każdy zaczynał swoją przygodę z piwem rzemieślniczym od tego stylu (albo AIPA). 

Jak ktoś jest jednak nie w temacie, to powiem, że APA to takie lżejsze, bardziej przyjazne AIPA, jednak z równie wysokim aromatem i smakiem amerykańskich chmieli. Goryczka, ekstrakt i poziom alkoholu są tu mniejsze, przez co piwo jest bardziej pijalne.

Dokładnego składu piwa nie znajdziemy ani na etykiecie, ani na stronie browaru. Mamy tylko informację, że dodano tu chmieli amerykańskich i australijskich. Przymiotnik pacific w nazwie sugeruje, że będziemy mieli do czynienia z wersją West Coast, czyli mniej karmelowości, piwo bardziej wytrawne, cytrusowe.

Artezan, Pacific Pale Ale

American Pale Ale
12.5% ekstraktu
5% alk.
45 IBU
Termin do 31.10.2015
8.25zł - 0.5l

Aromat: Średni do mocnego aromat słodkich owoców egzotycznych, igliwie, trochę słodowości.
Barwa: Herbaciane, lekko zamglone.
Piana: Biała, drobna, niezła trwałość. 
Smak: Owoce i chlebowy słód. Piwo jest wytrawne, przez co goryczka wydaje się wyższa niż 45 IBU. Na początku smak chmielowy jest słabo wyczuwalny ujawnia się dopiero koło piątego-szóstego łyku. Nasycenie podnosi jeszcze to piwo, więc pijalność jest naprawdę duża.

Podsumowanie: Bardzo dobry przykład APA. Owoce egzotyczne i igły w smaku i aromacie, goryczka na odpowiednim poziomie, ogólna pijalność wysoka. Polecam.

środa, 21 października 2015

Reden Świętochłowice, Piana Szamana

Kolejne piwo z serii "Czym Polacy mogą się pochwalić na świecie?" to American Red Lager o skocznej, jednak nietypowo brzmiącej nazwie Piana Szamana.

Nie będę się rozpisywał o tym, czym jest ten styl, bo jest to po prostu lager ze słodami bursztynowymi, odrobinę bardziej karmelowy niż zwykły. I w tym wypadku z amerykańskimi chmielami.

Na dzień publikacji tego postu jest na 15. miejscu na ratebeerze w kategorii Amber Lager/Vienna.

Reden Świętochłowice, Piana Szamana

International Amber Lager
13% ekstraktu
5.2% alk.
45 IBU
7.70zł - 0.5l
Termin do 03.11.2015

Skład:
- słody
   - pilzneński
   - monachijski
   - Carared
   - melanoidynowy
- chmiele
   - Marynka
   - Simcoe
   - Cascade
- drożdże

Aromat: Bardzo przyjemny - cały zakres nut, które można wyciągnąć z chmielu. Mamy tu las iglasty, zioła, cytrusy, owoce egzotyczne, ice tea, prawie jakbym wąchał IPA. Oprócz tego lekki karmel, na takim poziomie, na jakim powinien być. W tle nuty chlebowe.
Barwa: Herbaciane, lekko zamglone.
Piana: Biała, bardzo obfita, drobna. Zadziwiająca trwałość i ładny lacing. 
Smak: Już po aromacie wiedziałem, że będzie dobrze. A jest nawet świetnie. Z pierwszym łykiem dostajemy uderzenie wysokiej goryczki, po czym chmiel odsłania przed nami swoje owocowe i leśne nuty. Pełnia jest na średnim poziomie, nieźle kontruje goryczkę, ale nie przytłacza jej, daje jej się wykazać. 
Z goryczką jest ciekawa sprawa, bo określiłbym, że "sprężynuje". Na początku mamy strzał, potem chowa się pod słodowością, żeby następnie wrócić w ściągającym posmaku. Pomimo tego wszystkiego, piwo jest bardzo pijalne.

Podsumowanie: Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek tak się rozpiszę pod bursztynowym lagerem. Jak się okazuje, nawet z tego stylu da się zrobić piwo, które wywiera wrażenia i zostaje w pamięci na długo. Nie pamiętam lepszego Amber Lagera. 

wtorek, 20 października 2015

Jan Olbracht Rzemieślniczy [Piwoteka], Zacny Zalcman

W piwie czułem już wiele smaków. Były owoce tropikalne, wędzone słody, kwaśność, a nawet słód whisky kojarzący się z asfaltem. Ale piwo słone? To coś nowego.

Właściwie to nie aż tak nowego, bo początków Gose można szukać już w średniowieczu. Z tym stylem utożsamiane jest miasto Goslar nad rzeką Gose, położone w środkowych Niemczech, u podnóża gór Harzu. Popularne było również w Lipsku - w 1900 roku było tam około 80 knajpek je serwujących.

Styl zaczął zanikać po II wojnie, aż wreszcie w 1966 ustała jego produkcja. W latach 80. odrodził się, jednak wciąż jest to piwo trudne do dostania w Niemczech.

A o co chodzi z tą solą? Najprawdopodobniej oryginalne Gose było warzone na wysokozmineralizowanej wodzie, która mogła mieć słony posmak. 

Piwo powinno być zbalansowane, wytrawne, z lekkimi nutami kwaśnymi od bakterii kwasu mlekowego i słonymi. Dodaje się do niego również kolendrę, przez co skojarzenie z witbierem jest jak najbardziej słuszne. Pod względem słodowym, mamy tu 50-60% słodu pszenicznego i resztę pilzneńskiego. 

Podobnie jak Berliner Weisse, dla zabicia kwaśności czasami doprawia się je słodkimi syropami albo Kümmelem, czyli likierem z kminku i kopru. 

Nie mogę się już doczekać tego, co zaproponuje mi to piwo.


Jan Olbracht Rzemieślniczy [Piwoteka], Zacny Zalcman
Gose
Ekstrakt 12%
4.5% alk.
10 IBU
7.75zł - 0.5l

Skład:
- słody
   - pilzneński
   - pszeniczny
   - zakwaszający
- chmiele
   - Lubelski
- drożdże S-33
- sól
- kolendra

Aromat: Wyraźne nuty owocowe, kolendra, podobnie jak na witbierze. Jest też wyczuwalny aromat kwaskowy, soli nie wyczuwam.
Barwa: Jasnozłote, opalizujące.
Piana: Biała, obfita, drobna.
Smak: Wow. To piwo jest faktycznie słone. A właściwie kwaśno-słone. Bardzo kojarzy mi się w smaku z napojami izotonicznymi, które są lekko słonawe i mocno cytrusowe, kwaśne. Coś w tym stylu. Sól występuje raczej w posmaku, a kwaśność jest mniej agresywna niż w wielu lambikach, jednak jest czystsza, brak jej ulepkowatości, która występuje w niektórych dosładzanych belgijskich kwachach. 

Podsumowanie: Z racji, że jestem fanem kwachów, a Gose niewątpliwie kwachem jest, to jak najbardziej przypadło mi do gustu. Sól jest tu bardzo delikatna, więc nie bójcie się, że będziecie mieli Gastrolit i wylejecie piwo do kanału. Nie oczekujcie tu takich objawień jak przy próbowaniu pierwszego IPA czy Rauchbocka. Ale dla poszerzania piwnych granic na pewno warto to piwo spróbować.

sobota, 17 października 2015

Artezan, Cymbopogon

Kompletowania listy najlepszych polskich piw ciąg dalszy. Dzisiaj zbadam tajemnice enigmatycznie brzmiącego Cymbopogonu.

Jak się okazuje, nazwa pochodzi z łaciny i jest określeniem na palczatkę cytrynową, zwaną częściej trawą cytrynową, która dodana jest do tego piwa.

Styl to American Wheat. I tak: w oryginale był to jeden z nudniejszych stylów, ponieważ od zwykłego lagera różnił się tym, że zamiast wyłącznie słodu jęczmiennego używano w nim częściowo (zwykle około 50%) słodu pszenicznego. 

Obecna adaptacja tego stylu to co innego. American Wheat jest często określany jako piwo pomostowe - łatwe do strawienia nawet dla tych rozpoczynających swoją przygodę z piwem rzemieślniczym. Pełne aromatów i smaku amerykańskiego chmielu, jednak ma mniejszą goryczkę od IPA, przez co jest bardziej przystępne. 

Ta wersja jest trochę wariacją na temat, bo po pierwsze dodano do niej trawy cytrynowej, a po drugie użyto do jej warzenia dwóch chmieli nowozelandzkich (Motueka i Rakau) i jednego niemieckiego (Perle) zamiast typowych odmian amerykańskich.

Na dzień publikacji tego wpisu jest na 27. miejscu na ratebeerze w kategorii Wheat Ale.

Właśnie zauważyłem, że jest 4 dni po terminie, więc jak będzie gushing albo kwach to moja wina.

Artezan, Cymbopogon

American Wheat Beer
Ekstrakt 11%
4.3% alk.
30 IBU
Termin do 13.10.2015 (ups...)
7.95zł - 0.5l

Skład:
- słody
   - jęczmienny
   - pszeniczny
- chmiele
   - Motueka
   - Rakau
   - Perle
- drożdże
- trawa cytrynowa

Aromat: Pierwszy raz w piwie czuję coś takiego. Normalnie aromat dżemu różanego. Widocznie trawa cytrynowa z chmielami musi w jakiś niezrozumiały sposób łączyć się w takie cudo. Aromat słodki, owocowy, lekko winny. Jestem w szoku.
Barwa: Jasnozłote, klarowne. Na dnie butelki widoczny osad.
Piana: Średnio obfita, średnie i drobne pęcherzyki. Biała.
Smak: No, nie zepsuło się. Tu również mocna nuta dżemu różanego. Czuć też nutę trawy cytrynowej, raczej w posmaku, całkiem przyjemna. Smak chmielowy - hmm, ciężko powiedzieć, czy to trawa cytrynowa, czy chmiel. Goryczka raczej niska, piwo pełne w smaku, nawet powiedziałbym, że słodkie. 

Podsumowanie: Dobry American Wheat z niespodziewaną nutą dżemu różanego. Dobry, ale nie świetny, wciąż moim ulubionym piwem w tym stylu pozostaje Hey Now z Pracowni Piwa.

środa, 14 października 2015

Zarzecze [Kingpin], Turbo Geezer

Jakiś czas temu miałem okazję spróbować Geezera od Kingpina i bardzo mi on podpasował. Jak się okazało, istnieje również podwójna wersja tego piwa - Turbo Geezer. Z tego, co mówi Internet, jeszcze lepsza od swojego pierwowzoru.

Czym różni się od podstawki? Większym ekstraktem, więc w efekcie wyższym poziomem alkoholu. Większy, hipotetycznie smaczniejszy brat Geezera.

Ciężko mi dopisać coś więcej, bo opis stylu zawarłem już w poście o standardowym Geezerze.

Zarzecze [Kingpin], Turbo Geezer

Irish Extra Stout
Ekstrakt 19.1%
8.3% alk.
Termin do 06.01.2016 (Warka 2)
9.90zł - 0.5l

Skład:
- słody
   - pale ale
   - whisky light
   - czekoladowy
   - Arome
   - Abbey
   - Cara Blond
   - barwiący
   - pszeniczny jasny
   - żytni
   - palony jęczmień
- chmiele
   - Cascade
   - Amarillo
   - Simcoe
- drożdże S-04
- kawa
- laktoza
- wanilia burbońska
- cukier kandyzowany ciemny

Aromat: Czuć klasyczne stoutowe nuty, czyli kawę, czekoladę, palony jęczmień, ale również jest tu bardziej niż w standardowym Geezerze wyczuwalna nuta słodu whisky (spalone kable, asfalt, grafit). Wanilia i laktoza raczej z tyłu. Ogólnie mamy tu do czynienia z piwem bardziej agresywnym (przynajmniej w aromacie) niż pierwowzór.
Barwa: Czarne, nieprzejrzyste.
Piana: Od jasnego do głębokiego beżu, drobna, przypomina piankę na espresso. Ładnie zdobi szkło.
Smak: Tu również mamy więcej kabli. Reszta smaków jest na podobnym poziomie jak w wersji podstawowej, może goryczka jest wyższa (raczej palona, choć nuty chmielowe też tu wyczuwam). Piwo jest również zbilansowane, ułożone, z dobrymi proporcjami słodowości i goryczki. Alkohol praktycznie nie wyczuwalny.

Podsumowanie: Turbo Geezera mogę z czystym sumieniem polecić. Może nie do końca jest to podwójny Geezer, raczej 1.5 x Geezer.

niedziela, 11 października 2015

InBev Belgium, Leffe Vieille Cuvée

Dzisiaj coś belgijskiego. Trochę przez przypadek padła kolej na piwo z kraju, z którym przedwczoraj wygraliśmy w siatkówkę. Według wielu opinii ma ono dawać radość podobną do piątkowego 3:0.

To "coś" to chyba najrzadszy okaz pod marką Leffe i jednocześnie ostatnie moje piwo belgijskiego InBevu w najbliższym czasie (skończyły mi się po prostu, nie żebym protestował przeciwko Leffe). Na tapetę wezmę Vieille Cuvée, w dosłownym tłumaczeniu starą kadź, ew. starą beczkę.

Nazwa sugerowałaby, że będziemy mieć do czynienia z piwem, które poleżało w piwnicy parę ładnych lat, czekając na specjalną okazję. Starość tego piwa może również znaczyć, że jest robione po staremu, czyli według pradawnych receptur, tak, jak warzyli je w poprzednich epokach klasztorni mistrzowie piwowarstwa.

Jest to, podobnie jak Radieuse, Quadrupel (albo Belgian Dark Strong Ale, jak kto woli), jednak zbiera ono lepsze oceny od swojego bursztynowego kolegi. Czy to ze względu na rzadkość, czy na faktyczną jakość, to okaże się wkrótce.

Ciężko dowiedzieć się coś o tym piwie, poza tym, że jest rzadkie. Informacji o nim nie ma nawet na stronie marki Leffe, więc pod tym względem słabo.

InBev Belgium, Leffe Vieille Cuvée
Belgian Dark Strong Ale
8.2% alk.
Termin do 3.07.2017
4.99zł - 0.33l

Aromat: Lekkie słodkie banany, lekkie porto i lekka siarka. Nie ma takiego buchania aromatem, jak w niektórych quadruplach, trzeba się chwilę skupić, żeby cokolwiek wyczuć.
Barwa: Głęboko bursztynowe, praktycznie czerwień. Idealnie klarowne.
Piana: Jasnobeżowa, drobna, średnio obfita. Przyzwoity lacing.
Smak: Dużo chlebowego słodu, no i praktycznie tyle. Trochę bananów, w posmaku lekki alkohol. Nie spodziewałem się tego alkoholu, bo wszystkie Leffe, które piłem, były dobrze wyleżakowane. Wysokie, gryzące w przełyk wysycenie, goryczka chmielowa praktycznie niewyczuwalna.

Podsumowanie: Z całej serii Leffe piwo, które miało być statystycznie najlepsze, było najwyżej przeciętne. Gdyby nie to, że było na promocji, żałowałbym wydanych pieniędzy. Nuda, panie, nuda.

sobota, 10 października 2015

Jan Olbracht Rzemieślniczy, Piotrek z Bagien White IPA i American Amber Ale

Byłem dzisiaj w Intermarche. Da się tam czasami dostać całkiem ciekawe piwa. Głównie zagraniczne, ale od jakiegoś czasu zaczęli sprzedawać również piwa z Kuźni Piwowarów z browaru Jan Olbracht Rzemieślniczy. 

Belgian Pale Ale już piłem [LINK], dzisiaj pojawią się tu White IPA oraz American Amber Ale.

Może krótko o tych stylach. White IPA jest krzyżówką witbiera i American IPA. Takie odrobinkę mniej nachmielone AIPA na witbierowych drożdżach. Brzmi kusząco? 

American Amber Ale to bursztynowa, wersja American Pale Ale. Jest ona generalnie mniej goryczkowa, bardziej pełna i karmelowa od swojej jaśniejszej siostry.

Jan Olbracht Rzemieślniczy, Piotrek z Bagien White IPA

White IPA
14% ekstraktu
6.0% alk.
45 IBU
6.99zł - 0.5l
Termin do 07.02.2016

Skład:
- słody
   - pilzneński
   - pszeniczny
- chmiele
   - Equinox
- drożdże US-O5
- pszenica niesłodowana
- jęczmień niesłodowany
- ryż
- kolendra
- mięta

Aromat: Mocny charakter Equinoxa, objawiający się zarówno owocami, jak i przyprawami. Jest coś słodkiego, ciężko powiedzieć, czy to miodowe utlenienie, czy słodkie owoce z chmielu. Lekki aromat czosnku, ale raczej nie pochodzi on od chmielu, ponieważ pojawia się on w przypadku Summita, którego nie ma w składzie, więc mamy zapewne DMS. 
Barwa: Jasnozłote, z zawieszonym, nieładnym osadem.
Piana: Raczej niska, drobna, ładnie krążkuje.
Smak: Owocowy i cytrusowy smak chmielu, lekkie klimaty witbierowe. Wytrawność piwa wzmacnia już wysoką, dość zalegającą goryczkę. Wysokie nasycenie przywołuje na myśl klasycznego wita i zwiększa pijalność. Mimo wszystko piwo jest raczej degustacyjne.

Podsumowanie: Bardziej IPA niż witbier, ale tak powinno być. Jedno z lepszych White IPA w mojej karierze piwopijcy.

Jan Olbracht Rzemieślniczy, Piotrek z Bagien American Amber Ale
American Amber Ale

14% ekstraktu
6.5% alk.
45 IBU
6.99zł - 0.5l
Termin do 24.02.2016

Skład:
- słody
   - pale ale
   - bursztynowy
   - karmelowy jasny
   - żytni
- chmiele
   - Cascade
   - Citra
- drożdże Danstar Nottingham

Aromat: Cytrusowy i leśny chmiel połączony z nutami opiekanymi. Karmel lekki, raczej w tle.
Barwa: Ciemnobursztynowe, mocno mętne.
Piana: Jasnobeżowa, drobna, bardzo ładnie zostaje na szkle.
Smak: Na pierwszym planie skórka od chleba, smak chmielowy z tyłu. Goryczka średniowysoka, niższa niż w White IPA. Pomimo tych samych 45 IBU, w AAA jest mniej wyczuwalna, bo piwo jest bardziej pełne.

Podsumowanie: Jeśli ktoś lubi koźlaki, ale wydają mu się odrobinę nudne, AAA to piwo dla niego. W wersji z Kuźni Piwowarów jest piwem mniej sensorycznie wymagającym niż typowe American IPA, jednak na pewno warto je spróbować.

środa, 7 października 2015

Zarzecze [Kingpin], Geezer

Jestem trochę do tyłu z polskim craftem. A to z powodu wakacji i braku dostępu do sklepu z dobrymi piwami, a to z powodu choroby, a to wreszcie z powodu nieobecności na paru piwnych imprezach. Ale mam zamiar to nadrobić.
Przeszukałem bazę ratebeer i z każdego stylu postanowiłem wypić wszystkie polskie piwa, które są w top 50. Niektórych, takich jak pierwszy ART z Browaru Stu Mostów czy McStout od Masona raczej nie będzie mi już dane spróbować, ale myślę, że w dużym stopniu uda mi się spełnić moją listę.

Dzisiaj Irish Stout. Ale czym one tak naprawdę są?

Są dwie teorie odnośnie pochodzenia stoutów. Jedna mówi, że stouty wzięły swoją nazwę od porterów. Według niej, w Wielkiej Brytanii sprzedawany był zwykły porter i jego mocniejsza wersja tzw. stout porter (stout z ang. tęgi, mocny). 

Druga wersja mówi, że stout i porter to dwa różne piwa. Poparciu tej tezy może świadczyć fakt, że pierwsze udokumentowane użycie słowa stout w odniesieniu do piwa datowane jest 50 lat wcześniej niż porter. 

Skąd by jednak stouty nie pochodziły, są one ciemnymi piwami uwarzonymi z dodatkiem palonego słodu. BJCP dzieli stouty na irlandzkie i brytyjskie. Do irlandzkich zaliczamy Irish Stout (ew. dry stout - Guinness) oraz Irish Extra Stout (mocniejsza wersja typowego stoutu). 

W przypadku stoutów brytyjskich mamy większą różnorodność. Wyróżniamy bowiem Sweet Stout (słodszy, często z dodatkami, np. laktoza, kawa, czekolada, a nawet ostrygi), Oatmeal Stout (stout z płatkami owsianymi, bardziej kremowy), czy mocniejsze Tropical Stout oraz Foreign Extra Stout (pierwszy jest słodszy, drugi - bardziej wytrawny). 
Ale to jeszcze nie koniec. Oprócz tych wszystkich stoutów mamy króla ciemnych piw, wysokoprocentowy, potężny Russian Imperial Stout.

W tym wypadku mamy do czynienia z Irish Extra Stoutem z dodatkiem espresso, wanilii i laktozy. Brzmi to na bardzo ciekawe połączenie. Espresso może podkreślić paloność w piwie, a wanilia i laktoza zapewne nadadzą mu aksamitności i wyrafinowania. 

Geezer jest brytyjskim slangowym określeniem na mężczyznę (powiedzielibyśmy: typek, koleżka), a w USA oznacza ekscentrycznego staruszka.

W dniu publikacji, Geezer jest na 14. miejscu na ratebeerze w kategorii Foreign Stout.


Zarzecze [Kingpin], Geezer

Irish Extra Stout
Ekstrakt 16.5%
6.4% alk.
Termin do 30.12.2015 (Warka 2)
8.90zł - 0.5 l

Skład:
- słody
   - pale ale
   - whisky light
   - czekoladowy
   - Arome
   - Abbey
   - Cara Blond
   - barwiący
   - pszeniczny jasny
   - żytni
   - palony jęczmień
- chmiele
   - Cascade
   - Amarillo
   - Simcoe
- drożdże S-04
- kawa
- laktoza
- wanilia
- płatki dębowe whisky (do leżakowania)

Aromat: Nie przypominam sobie jeszcze tak przyjemnego aromatu w stoucie. Naprawdę wiele się tu dzieje. Mamy kawę, czekoladę, orzechy laskowe, karmel, mleko, wanilię. To piwo pachnie jak turbodoładowane ciemne ciasto ze wszystkim, co się dało wrzucić. Łał.
Barwa: Czarne z brązowymi przebłyskami.
Piana: Niska, drobna, ale jak na stout to nie wada. 
Smak: To piwo ma wszystkiego tyle, ile trzeba. Idealne proporcje kawy, paloności, słodyczy i smaków dopełniających. Nisko wysycone, przez co jeszcze bardziej koi podniebienie.

Podsumowanie: Geezer spełnił ciążące na nim oczekiwania. Ciężko mi sobie wyobrazić lepszy stout. Piwo trafione w punkt.

sobota, 3 października 2015

Wąsosz [Olimp], Sophia

Jakie kraje znamy ze swoich piwnych stylów? Niemcy - głównie za pilsa i weizena, Czechy - za swoje lagery, ewentualnie Belgię czy Wielką Brytanię. Dzięki piwnej rewolucji coraz popularniejsze stają się również style amerykańskie, które zachwycają wydobyciem z chmielu wszystkiego, co się da. A Polska? "Eee, gdzie tam Polska. U nas to tylko Żubr i Żywiec." No, niekoniecznie.

Jak się okazuje, my też mamy czym pochwalić się światu. Naszym wkładem w piwną mapę świata jest piwo grodziskie, które warzone było w Wielkopolsce zapewne już w średniowieczu. Niewiele wiadomo o tym, jak wyglądało ono w tamtym okresie, bo najstarszym dokumentem potwierdzającym działalność piwowarską jest statut cechu piwowarów z 1601 roku. 

Legenda mówi o mnichu Bernardzie z Wąbrzeźna, który w magiczny sposób miał napełnić studnię w Grodzisku, z którego piwowarzy czerpali później wodę do produkcji piwa. Z tej okazji co roku na grobie Bernarda mieszkańcy Grodziska składali beczkę piwa jako wotum.
Podczas zaborów piwo było na świecie znane jako Grätzer i eksportowano je na cały świat. Na przełomie XIX i XX wieku, w Grodzisku działało pięć browarów, które zatrudniały wielu mieszkańców miasta. 
Największą popularność grodziskie zdobyło podczas dwudziestolecia międzywojennego. Grodzisk w tamtym czasie był stolicą polskiego piwa, mieścił się tam Krajowy Związek Piwowarów i redakcje wielu pism poświęconych piwu.
Po wojnie, kiedy szczytem marzeń była butelka Żywca czy Okocimia, cenionych za klarowność i czysty profil, grodziskie zaczynało być spychane na dalszy plan. Przez swoją mętność oraz nietypowy smak było uważane za fanaberię, co przyczyniło się w końcu do zamknięcia grodziskiego browaru w 1994 roku.

To na szczęście nie koniec. W 2010 roku, dwóch piwowarów domowych, Ziemowit Fałat i Grzegorz Zwierzyna (dzisiaj skład browaru Pinta) na festiwal Birofilia uwarzyło piwo à la Grodziskie. Od tej pory, co roku Pinta wypuszcza kolejne wersje grodziskiego. Wraz z rozrostem piwnej rewolucji w Polsce, browary coraz chętniej zaczynają sięgać po ten styl. W maju 2015 roku browar Fortuna zakupił browar w Grodzisku i zaczął produkować tam piwo na oryginalnych drożdżach.

A czym jest grodziskie? Na pewno ciekawostką, którą warto spróbować. Z racji swojego wysokiego nasycenia i butelek z korkiem było przed wojną nazywane polskim szampanem. Grodziskie jest piwem bardzo lekkim; oryginał miał zaledwie 7.7% ekstraktu i niecałe 3% alkoholu. Do jego produkcji używa się wyłącznie słodu pszenicznego (!) suszonego dymem z drewna dębowego (!). Chmielu używa się niewiele, żeby nie przysłonił delikatnego charakteru ogniskowej wędzonki. Klaruje się je tzw. karukiem, wytwarzanym z pęcherzy pławnych ryb, jednak zawiera ono osad drożdżowy. Z racji swojej lekkości i niskiej zawartości alkoholu, jest idealne na upały.

Sophia jest grodziskim w wykonaniu browaru Olimp, uwarzonym we współpracy z piwowarem domowym Łukaszem Szynkiewiczem, którego receptura wygrała swoją kategorię na Birofiliach w 2014 roku. Na ratebeerze w kategorii Grodziskie/Gose/Lichtenhainer (trochę dziwna kategoria) zajmuje 15. miejsce na świecie.

Wąsosz [Olimp], Sophia

Grodziskie
Ekstrakt 7.7%
2.7% alk.
21 IBU
Termin do 22.11.2015
6.85zł - 0.5 l

Skład:
- słody
   - pszeniczny wędzony dębem (grodziski)
- chmiele
   - Iunga
- drożdże Safale US-05

Aromat: Lekka ogniskowa wędzonka, umiarkowanie słodowe, odrobinę miodowego utlenienia.
Barwa: Jasna słomka, lekko opalizujące.
Piana: Biała, średnio obfita.
Smak: Tutaj jeszcze mniej wędzonki niż w aromacie, ale to dobrze. Głównie lekka słodowość, wysokie nasycenie, przez co piwo jest bardzo pijalne. Do tego mamy wyczuwalną goryczkę do Iungi, która w klasycznym grodziskim była niższa, jednak tu jest całkiem przyjemna. 

Podsumowanie: Jak smakuje wędzone piwo pszeniczne o niskim ekstrakcie? Bardzo dobrze. Nie jest to styl, który wywraca na drugą stronę, ale o to chodzi. Grodziskie ma być lekkim piwem na lato i Sophia tę rolę spełnia świetnie.