piątek, 19 lutego 2016

Brouwerij Huyghe, Delirium Tremens

Dzisiaj już jestem pewny, że zdałem z powodzeniem kolejną sesję w moim życiu. Tak więc kolejne ze specjalnych piw opuściło babciną piwniczkę.

Statystycznemu mieszkańcowi Ziemi ze świętowaniem najbardziej kojarzy się zapewne szampan, ja jednak preferuję celebrowanie okazji przy pomocy ciekawych piw. Nietypowych, trochę droższych i mocniejszych. Piw, które spędzają w podziemiach domu babci co najmniej rok, nabierając szlachetności. Alkohol się w nich układa, dając wykwintne aromaty.

Na blogu pojawiło się już kilka butelek z piwniczki: [Żywiec Porter][Chimay Bleue] oraz [Porter z Ambera]

Dzisiaj czas na kolejne piwo grubego kalibru, a mianowicie znane w piwnym świecie Delirium Tremens z belgijskiego Brouwerij Huyghe. W 2008 roku na World Beer Championships w Chicago zostało okrzyknięte najlepszym piwem świata, a Stuart Callen umieścił je na pierwszym miejscu w swojej książce "50 Najlepszych Piw Świata". Różowego słonia oraz malowaną w kamionkowy wzór butelkę kojarzy każdy beer geek, jednak niewielu rozumie jego nazwę. Delirium tremens to bowiem łacińska nazwa majaczenia alkoholowego, syndromu odstawienia w przypadku uzależnienia od alkoholu. Kolorowe barwy butelki zdecydowanie kontrastują z tym zapewne nieprzyjemnym przeżyciem.

Browerij Huyghe, Delirium Tremens

Belgian Golden Strong Ale
8.5% alk.
Warka do 12.2017
12.99zł - 0.33l

Po otwarciu pierwsze zaskoczenie - piwo wylata z butelki. Nie wiem, czy to dowód zepsucia nadmiaru cukru do refermentacji, ale stawiałbym na to drugie, ponieważ nie czuć kwaśnych nut charakterystycznych dla infekcji. Piwo jest złote, klarowne, ma dość słabo trwałą, ale ładną pianę. Pachnie słodkimi bananami, daktylami i trochę zmywaczem do paznokci (pewnie resztki alkoholu). Przejawiają się też w tle nuty drożdżowe. 

Faktycznie mamy do czynienia z przegazowaniem, dwutlenek węgla gryzie w przełyk, co trochę przeszkadza w rozkoszowaniu się smakiem. A jest czym się rozkoszować, bo piwo dobrze się ułożyło. Straciło alkoholową ostrość, a dostało nut bananów, landrynek, wyczuwam nawet chmielową goryczkę. Niestety, jest głęboko odfermentowane, przez co smakuje trochę jak Belgian Strong Ale. Ogólnie przyjemne piwo, jednak bez specjalnych powodów, żeby się nim zachwycać. (6.5/10)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz